Study Tour'08 - Kenia
W dniach 09-17.03 odbyło się Study Tour do Kenii zorganizowane przez B.P. Itaka dla zaprzyjaźnionych agentów oraz pracowników naszego biura.
W czasie wyjazdu mieliśmy okazję zobaczyć hotele z bieżącej oferty Zima 2007/2008 oraz te, których sprzedaż planowana jest w sezonie Zima 2008/2009.
Braliśmy także udział w 3-dniowym safari.
Wieczorem ok. godziny 21:00, wylądowaliśmy w Mombasie, która przywitała nas gorąco pomimo późnych godzin. Następnie krótki transfer do hotelu Sun & Sand na północy Mombasy, gdzie spędziliśmy noc.
Pierwszy dzień pobytu w Kenii był niezwykle pracowity, zwiedziliśmy hotele z tegorocznego katalogu „Zima 2007/2008” – tj. Sun&Sand, Bamburi Beach, Reef, Mobasa Beach. Pyszny lunch zjedliśmy „pod chmurką” w ogrodzie kameralnego i przepięknego hotelu „Kilifi Bay”, który pojawi się w ofercie „Zima 2008/2009”.
Noc spędziliśmy w znanym już hotelu „Bamburi Beach” w którym panuje świetna, beztroska atmosfera. Wieczór umiliły nam pokazy grupy animacyjnej.
Podczas kolejnych 3 dni braliśmy udział w safari, które jest idealną formą spędzenia czasu i najlepszą okazją do poznania prawdziwej „dzikiej Afryki”.
Poruszaliśmy się 8-osobowymi busikami z podnoszonym dachem, który z powodzeniem zastępował klimatyzację, a na zakurzonych drogach Parków Narodowych był źródłem dodatkowej „rdzawej” opalenizny.
Przez wszystkie dni towarzyszyli nam ci sami kierowcy, którzy są godnymi podziwu znawcami terenu, potrafiącymi wypatrzyć zwierzynę w trakcie jazdy i to ze znacznej odległości!
Zwiedziliśmy Parki Tsavo East i Tsavo West, w których przepiękna zieleń buszu miesza się z rudo-pomarańczowym kolorem ziemi, rezerwat Taita Hills oraz Park Amboseli, będący przykładem afrykańskiej, płaskiej sawanny. W Amboseli zostaliśmy zaskoczeni przez prawdziwą burze piaskową, która rzecz jasna dodała tylko uroku całej wyprawie.
Podczas safari udało nam się zobaczyć wiele zwierząt m.in. zebry, żyrafy, bawoły afrykańskie, słonie, antylopy gnu i tik-tik, guźce, koby śniade, hieny, strusie, gazele, hipopotamy, impale, lamparty, sekretarza, czaplę czarną, marabuty i mnóstwo innych.
Do wielkiej „piątki” zabrakło niestety nosorożca:(
Hitem safari była rodzina lwów - mama z tatą oraz cztery maluchy, które „przyłapaliśmy” przy wodopoju. Dzięki niewielkiej ilości turystów zwierzaki pojawiały się niemal na każdym kroku i chętnie „pozowały” do zdjęć.
Warto wspomnieć o lodżach, które gościły nas w każdym z Parków – Voi Safari Lodge w Tsavo West, Salt Lick w Taita Hills, oraz Oltokai Lodge w Amboseli. Każda z nich gwarantuje piękne położenie z panoramicznym widokiem na okolicę, bardzo dobry, wyjątkowy standard zakwaterowania z gustownie i stylowo urządzonymi pokojami oraz pyszne wyżywienie.
Czasem przeszkadzały nam wszędobylskie pawiany, które tylko czekały na okazję żeby poczęstować się czymś ze stołu lub z torby pozostawionej w pokoju, do którego wchodziły, gdy tylko miały okazję.
Dzięki naszej wspaniałej pilotce Magdzie Ładzińskiej-Gnutek odwiedziliśmy „ponadplanowo” Masajów mieszkających u stóp Kilimandżaro. Przywitali nas tańcem i śpiewem, opowiedzieli o swoich zwyczajach, pokazali jak mieszkają. Dzieci w szkole, w której zostawiliśmy kilka pomocy naukowych, błyszczały wiedzą popisując się wierszykami i piosenką.
Masajowie to niezwykle gościnne i skromne plemię, jednocześnie dumne ze swojej tożsamości. Większość mieszkańców wioski Masajów podobnie jak obsługa w hotelach i sprzedawcy w przydrożnych sklepach, świetnie posługują się językiem angielskim.
Ostatnie 2 i pół dnia poświęciliśmy na zwiedzanie hoteli na południe od Mombasy: Southern Palms, który podjął nas kolacją na plaży, Kaskazi oraz Baobab i Kole Kole, których sprzedaż planowana jest w kolejnym sezonie Zima 2008/2009.
Wszystkie bez wyjątku mają piękne plaże, bardzo dobry standard, doskonałą obsługę. Oferują wypoczynek na naprawdę wysokim poziomie. Szczególnie przypadł nam do gustu hotel Baobab oraz prowadzone w nim animacje, spędziliśmy tam miłe chwile ostatniej nocy oraz całą niedzielę aż do wyjazdu późnym popołudniem.
Dzięki wizycie w Kenii utwierdziliśmy się w przekonaniu, że jest krajem bezpiecznym i przyjaznym, aczkolwiek nie należy zapominać o wskazówkach udzielanych w przewodnikach, oraz przez rezydentów. Miejscowa ludność (czasem może zbyt nachalna na plażach kiedy koniecznie chce nam zaoferować drewnianą tabliczkę z naszym imieniem ) jest bardzo życzliwa i zawsze gotowa pomóc. Małe miasteczka oraz wioski rozrzucone przy naszej trasie dopełniały obrazu tej wielobarwnej i niezwykle ciekawej społeczności.
Wybierając się do Kenii nie można również zapomnieć o drobnych upominkach dla miejscowych, szczególna furorę robią długopisy, popularne u nas smycze, mile widziane przy każdej transakcji w przydrożnych sklepikach z pamiątkami lub przy okazji robienia zdjęć. Warto przy tej okazji wspomnieć, że chcąc zrobić komuś zdjęcie z bliskiej odległości należy o to fotografowaną osobę zapytać.
Wizyta w Kenii na pewno pozostanie na długo w naszej pamięci, przede wszystkim za sprawą wrażeń z safari oraz kontaktów z miejscową ludnością, która w niezwykły sposób zaraża optymizmem do tego stopnia, że postanowiliśmy nauczyć się piosenki śpiewanej na każdym kroku.
„Jambo, jambo bwana
habari gani?
Nzuru sana
Wageni muakaribishwa
Kenia yetu
Hakuna matata”
W każdym miejscu, które odwiedziliśmy traktowano nas jak ambasadorów, którzy zobowiązali się rozwiać mit Kenii targanej wojną domową, ukazywanej w ostatnim czasie w mediach. Ten kraj cierpi dlatego, że lokalne waśnie, które stały się atrakcyjnym tematem dla mediów, tak mocno wpłynęły na sposób postrzegania go teraz przez potencjalnych turystów.
Na pewno będziemy polecać naszym turystom wyjazdy do niezwykłej Kenii, pełnej urzekających kontrastów, bezpiecznej i gościnnej. Duża w tym zasługa naszych koleżanek rezydentek, pilotki Magdzie oraz Justyny Stabkowicz, która przygotowała program w każdym szczególe i dbała o nas przez cały czas.
Asante sana!
Małgorzata Cichecka
Salon Firmowy w Opolu
Paweł Koterbicki
Kierownik Działu Obsługi Klienta