Od zawsze marzyłem o podróżowaniu (w końcu nazwisko zobowiązuje), choć długo było to dla mnie niemożliwe. Gdy byłem bardzo młody, nasz kraj był zamknięty. Potem, aby podróżować trzeba było mieć gruby portfel... Więc gdy tylko świat się otworzył – natychmiast wyruszyłem w trasę. Byłem tak głodny świata, że rzuciłem wszystko i ruszyłem w podróż, która trwała wiele lat. I właściwie nigdy się nie skończyła…
Jestem z wykształcenia biologiem i to też jedna z moich pasji. Uwielbiam oglądać naturę. Moje marzenia to odwiedzenie miejsc nietkniętych cywilizacją, oglądanie zwierząt w ich naturalnym środowisku i przyrodniczych unikatów. Aby je spełniać, pracowałem w Wielkiej Brytanii, Islandii, Australii, Nowej Zelandii… Wszystkie zarobione pieniądze wydawałem oczywiście na wyjazdy… Niektórzy pukali się w czoło, ale ja wiem, że to, co zobaczyłem i przeżyłem jest bezcenne. Potrafiłem oszczędzać miesiącami, aby zaplanować wyprawę w australijski interior, a żeby poznać Islandię o każdej porze roku – przeprowadziłem się tam na rok. A że nie jest to najtańszy kraj, pracowałem w szklarni geotermalnej. I choć robiłem w życiu wiele rzeczy, wiem jedno – poznawanie świata nigdy mi się nie znudzi! Im więcej go oglądam, tym bardziej fascynujący mi się wydaje…?
Moje życie zawodowe jest dość skomplikowane. Jestem biologiem, a mój drugi wyuczony zawód to ratownik medyczny. W pogotowiu pracowałem ponad 10 lat – śmieję się, że turyści mogą się ze mną czuć bezpiecznie. Pracowałem też w wielu innych miejscach, wykonując najrozmaitsze zawody w kilkunastu krajach świata – byłem barmanem, recepcjonistą, kucharzem... Aż w końcu, trafiłem do turystyki i to był strzał w dziesiątkę! Przez kilka lat pracowałem jako rezydent, a potem zostałem pilotem. Pilotuję głównie Azję – moją wielką pasję i Amerykę Środkową, bo gdzieś po drodze zakochałem się w języku hiszpańskim i kulturze tego kawałka świata…