Najwyższy czynny wulkan Europy, majestatyczna Etna, widoczna jest z prawie każdego miejsca na Sycylii. Niepowtarzalne piękno tego miejsca – przeplatające się kolory: czerń, szarość, brunatny i wszystkie odcienie czerwieni oczarowują. W lecie ozdobione są gdzieniegdzie zielenią, zimą wspaniale kontrastują z bielą śniegu. Królowa Sycylii to punkt, którego nie można przeoczyć podczas podróży na tę włoską wyspę!
Już sama droga pod Etnę zapiera dech – asfaltowe serpentyny, maleńkie miejscowości pełne urokliwych domków (ludzie nie boją się wybuchu wulkanu i jego konsekwencji) czy ruiny domów przykrytych zastygłą lawą. Wznosząca się na (zmienną) wysokość ponad 3300 m n.p.m. góra z gorącym, lawowym sercem zachwyci miłośników trekkingu, przepięknych krajobrazów, a zimą także fanów białego szaleństwa. Przyciągnie też koneserów kuchni, konkretnie – miodu i wina.
Etna – dlaczego warto?
Zaczynam od odpowiedzi, która dziś jest już dla mnie oczywista. Nie było tak przed podróżą na Sycylię. Szczerze przyznam, że perspektywa chodzenia po wulkanie wydawała mi się wtedy najmniej ekscytującą częścią wycieczki. Bo czym jest spacer wokół kraterów, wobec piękna zabytków Palermo (o którym więcej przeczytasz tutaj -> KLIK) czy wspaniałego, artystycznego charakteru Taorminy? Jest… wszystkim! Etna to kwintesencja Sycylii – wyspy kontrastów. Tutaj gorąca lawa wrze w sercu potężnego wulkanu, a na zboczach zimą narciarze szusują po bielutkim puchu. Skąpa roślinność (różna w zależności od wysokości, na której się znajdujesz) próbuje przebijać się przez czarne, rdzawe czy żółte skały.
Mnie trudno było sobie to wyobrazić, ale Etna jest CZYNNYM WULKANEM (!). Codziennie emituje 4000 ton gazu, żeby rozładować swoje wewnętrzne napięcie. Magma, gdy wydobywa się z wnętrza, ma temperaturę 1000 st. C, a wysokość wulkanu ciągle się zwiększa. W ciągu ostatnich nieco ponad 40 lat, Etna „urosła” o ponad 80 cm. Spacerowałam po zastygłym bazalcie, próbowałam wspinać się po wulkanicznych skałach, a przecież w każdej chwili może zacząć „pluć” popiołem i ognistymi językami lawy, która podczas erupcji spływa (w sposób niekontrolowany i całkowicie nieprzewidywalny!) z prędkością 15 km/h.
Nie oznacza to, że wejście na Etnę jest niebezpieczne. Na pewno jest ekscytujące, zachwyca różnorodnością krajobrazu, której się tu nie spodziewałam i wzbudza szacunek dla potęgi natury. Trudno opisać słowami to, jak wielkie wrażenie wywarł na mnie pobyt u stóp Etny i możliwość chodzenia po jej zboczach.
O czym musisz pamiętać?
Przede wszystkim załóż wygodne sportowe obuwie, najlepiej pełne (i czarne lub grafitowe – te w innym kolorze na koniec dnia i tak będą miały właśnie taką barwę 😊). Oprócz tego, koniecznie ubierz się „na cebulkę”. W drodze pod szczyt, zwłaszcza latem, może być Ci gorąco, ale wraz ze wzrostem wysokości, wieje coraz mocniej, a temperatura spada. Ja zabrałam ze sobą plecak, w którym (oprócz, rzecz jasna, aparatu fotograficznego) wylądował zapas wody (2 litry w moim przypadku) i lekka kurtka softshell. Ubierając lekkie, przewiewne, ale długie spodnie unikniesz zadrapań i otarć (bazalt jest dość ostry). Dodatkowo zaopatrzyłam się w czapkę z daszkiem, która chroniła moją głowę i twarz przed nadmiernymi promieniami słońca. Na ok. 2000 m n.p.m. i wyżej nie są one wyczuwalne ze względu na chłodny wiatr, ale to nie oznacza, że ich nie ma. Nie chcesz przecież, żeby przypiekły Ci skórę twarzy, prawda?
Jeśli zdecydujesz się na pieszą wędrówkę, zaopatrz się też w bandanę. Osłonią one Twoją twarz przed unoszącym się (zwłaszcza kiedy na szlaku mija się terenowy bus lub quad) piaskiem wulkanicznym. Zabierz też prowiant, a najlepiej coś słodkiego – w razie nagłego spadku energii.
Zwiedzanie wulkanu
Moja podróż na szczyt Etny, odbyła się w ramach wycieczki fakultatywnej oferowanej przez SeePlaces: Etna i Taormina z rejonu Cefalù. Autokar dowiózł mnie na wysokość nieco ponad 1900 m n.p.m., do miejscowości Nicolosi. W odległości zaledwie krótkiego spaceru znajdują się 2 przepiękne kratery Silvestri – górny i wewnętrzny. To od nich rozpoczęłam swoje odkrywanie największego czynnego wulkanu Starego Kontynentu. Polecam Ci zacząć od zobaczenia wewnętrznego, mniejszego krateru. To doskonały wybór, jeśli chcesz przejść się po wulkanie, ale Twoja kondycja lub zdrowie nie pozwala Ci na więcej niż lekki spacer po umiarkowanie zróżnicowanym pod względem wysokości terenie, lub wejście w wyższe rejony Etny. Spacer do krateru nie sprawia wiele trudu i nie wymaga dużego wysiłku fizycznego, ale widok na jego czarno-brunatne połacie zapiera dech. Ze względu na to, że jest to punkt dostępny dla każdego – rodzin z dziećmi, seniorów, turystów „typu japońskiego” (postój – kilka zdjęć – odjazd) i tych, którzy ‘zaliczają tu’ pierwszy przystanek w drodze na szczyt, zazwyczaj jest tu sporo osób. Zwłaszcza w samym kraterze. Spotkasz tu też lokalnych sprzedawców, którzy będą chcieli sprzedać Ci kawałek bazaltu z naklejoną biedronką czy kwiatkiem 😊. Tak, ten sam fragment wulkanicznej skały, który możesz swobodnie podnieść spod swych stóp.
Górny krater to już zupełnie inna historia. Najpierw trzeba wdrapać się na „pierwszy poziom”, z którego dopiero można ruszyć w drogę wokół sporego wulkanicznego wgłębienia. Już tutaj należy mieć przynajmniej przyzwoitą kondycję fizyczną (pozwalającą na ponad godzinny trekking pod górę, w moim przypadku – w pełnym słońcu i z plecakiem). W pewnych momentach droga wokół krateru jest bardzo wąska, a strome zbocze wcale nie zachęca do kontynuowania wędrówki. Dlatego, jeśli masz lęk wysokości (jak ja 😊) i słabe nerwy, to od razu odradzam Ci ten spacer. Przyznam Ci się w tajemnicy, że ja nie przeszłam całej trasy – zawróciłam w połowie, bo zdałam sobie sprawę z tego, że jeśli wejdę wyżej, znajdę się na wąskim fragmencie i spojrzę w dół, będzie to dla mnie zwyczajnie niebezpieczne. Dlatego, zanim zdecydujesz się na ten spacer, realnie oceń swoje możliwości, by nie porwać się z motyką na słońce. Możesz po prostu przejść pierwszą część trasy i obserwować, jak inni turyści przechadzają się wyższymi partiami drogi wokół krateru. Spójrz na zdjęcia – z połowy swojej wysokości górny krater też wygląda nieźle, prawda?
Etna – jak dostać się na szczyt?
Do najwyższego punktu sycylijskiej królowej można dotrzeć na 3 sposoby – każdy z nich różny i przeznaczony dla innej kategorii zwiedzających. Można to zrobić pieszo, terenowym busem lub „opcją łączoną” – kolejką linową, a później – do wyboru: pieszo lub busem. Podobno można też wjechać na Etnę… rowerem. Ja nie spotkałam nikogo, kto porwałby się na tę opcję i nie byłam tym faktem szczególnie zaskoczona 😉. Start również może odbywać się z kilku punktów, do których można dostać się miejskimi lub turystycznymi autobusami, a także wypożyczonym samochodem. Ja startowałam z tego, najpopularniejszego wśród turystów.
Po obejrzeniu obu kraterów, w końcu czas na „atak szczytowy” 😊. Tutaj idę na łatwiznę, bo do 1. bazy, na wysokość ok. 2500 m n.p.m. wjeżdżam kolejką linową Funivia (koszt ok. 30 EUR w 2 strony). Już stąd widoki są zdumiewająco piękne. Jeśli się tu dostaniesz, to w zasadzie masz 3 opcje. Możesz zostać w tutejszym barze, kupić pamiątki, podziwiać widoki, napić się kawy i zjechać na dół. Druga możliwość to wjazd na szczyt terenowymi busami. Bilet na zdobywanie szczytu w takiej, powiedzmy – „wersji light” – możesz kupić razem z tym, na kolejkę linową (koszt. ok. 60 EUR). Warto jednak wiedzieć, że busy wjeżdżają na wysokość „tylko” 2990 m, więc nie jest to szczyt sycylijskiego wulkanu. Trzecia opcja to wędrówka piesza. Oczywiście – podziwiam zapał osób, które decydują się na taki marsz, bo to ponad 2-godzinna wędrówka po wcale niełatwym terenie. Jednak, jeśli jedynym „motywatorem” dla wybrania podróży o własnych siłach miałaby być dla Ciebie wizja wejścia na ponad 3300 m. n.p.m., to muszę Cię rozczarować… Pieszo można dotrzeć samodzielnie jedynie do punktu Torre de Filoso. Dalsza droga jest możliwa tylko z wykwalifikowanym przewodnikiem i kaskiem na głowie. Jeśli mimo to zdecydujesz się na dalszy trekking, to polecam rezerwację usług przewodnika wcześniej. Jest to możliwe online, koszt ok. 30 EUR.
Znając naturę wielu turystów, nadmienię tylko, że samodzielne wejście na szczyt jest SUROWO ZAKAZANE i grozi za to wysoki (500 EUR/os.) mandat. Jak nietrudno się domyślić, rozpoznanie samotnych wędrowców na tej wysokości, nie należy do zadań z kategorii „niemożliwych”.
Teraz mogłabym zacząć swój wywód o tym, jak pięknie było pod samym szczytem, który zdobyłam – nie inaczej, jak pieszo. Niestety, byłyby to kłamstwo, bo swoją podróż zakończyłam w I bazie. Nie należę do osób przemierzających górskie szlaki i zdobywających kolejne szczyty, więc przebywanie na sporej (jak dla mnie) wysokości, było zupełnie nowym doświadczeniem. Piękny widok na szeroki, czarno-brunatno-czerwony krajobraz przede mną i możliwość podziwiania tego cudu natury z wysokości 2500 m n.p.m. był dla mnie wielkim przeżyciem. Chciałam zapamiętać to jako coś pozytywnego i przyjemnego.
Skarby Etny: miód i wino
Jak w każdym turystycznym miejscu, tak i pod Etną można spotkać tzw. sprzedawców wszystkiego, ale i sklepy z wyjątkowymi pamiątkami. Wizyta w sklepikach przy parkingu była okazją do zakupu standardowych magnesów, kubeczków, długopisów i pocztówek. Jednak, jeśli dobrze się rozejrzeć, po asortymencie, który tam oferują, na pewno wyłowicie kilka „perełek”. Ja kupiłam i przetestowałam kilka z nich. Poniżej moja lista i spostrzeżenia.
- Miody smakowe z Etny – pochodzący z miejscowości Zafferana Etnea pszczeli wyrób, dostępny jest w wielu smakach. Na własnej skórze (a właściwie kubkach smakowych) sprawdziłam 3: kasztanowy, pistacjowy i opuncjowy. Pierwszy z nich polecam miłośnikom wyrazistych smaków. Jeśli próbowałeś/aś miodu gryczanego, to ten ma tylko odrobinę łagodniejszy smak. Dwa pozostałe są bardzo łagodne i zasmakują właściwie każdemu (chyba, że nie lubisz miodu – w takim wypadku polecam kupić coś z poniższych pamiątek). Opuncjowy o bardzo delikatnym smaku, przypadł do gustu zwłaszcza mojemu mężowi, który jest wielkim miłośnikiem tego przysmaku.
Cena za mały słoiczek miodu (150-200 g.) waha się od 4 do 8 EUR.
- Biżuteria i różnego rodzaju figurki/rzeźby ze skały wulkanicznej – można uznać je za kicz, ale świetnie się sprawdzą, jako pamiątka dla najbliższych. Odpowiednio wybrana bransoletka czy kolczyki (połączenie czarnej skały ze srebrem lub złotem) nie wyglądają kiczowato, a wręcz przeciwnie – urzekają swoim naturalnym, surowym charakterem. Będą więc pięknym prezentem z podróży, zwłaszcza dla kobiet. Figurki (słoniki, misie itp.) doskonale sprawdzą się jako pamiątki dla najmłodszych. Przy okazji można im przemycić nieco wiedzy na temat wulkanów i powstania skały, z której podarek otrzymali (sprawdzałam i polecam!).
- Wina i likier z Etny – lekkie trunki wyprodukowane z winogron rosnących na tarasach lawowych zachwycają smakiem. Polecam zarówno białe, jak i czerwone wina – koniecznie (jak na Włochy przystało) z certyfikatem DOC (Denominazione di origine controllata; potwierdzające włoskie pochodzenie produktu). Drugim alkoholowym produktem rodem spod Etny jest likier „Magma Etny” (Sospiro dell’Etna). Napój wyskokowy o wysokiej (70%!) zawartości alkoholu ma wiśniowy smak i czerwony kolor, który od razu kojarzy się z gorącą, wulkaniczną lawą. Szczerze przyznam, że nie jest to żaden „specjał”, jednak w niektórych sklepach można go spotkać w ozdobnych, czarnych (jakby-bazaltowych) butelkach. W takiej odsłonie świetnie nadają się na piękną pamiątkę lub ozdobę domowego barku. Cena „Magmy Etny” to ok. 16-20 EUR za butelkę 0,5 l.
W sklepikach spotkasz też mnóstwo wyrobów z pistacji, ceramiki i produktów z drewna (zwłaszcza rycerzy). Te jednak kupisz taniej w turystycznych miasteczkach, dlatego przed zakupem zastanów się, czy na pewno chcesz wydać więcej, tylko dlatego, że kupujesz coś pod Etną.
A Ty, spacerowałeś/aś po wulkanie? Po Etnie, a może po jakimś innym? Koniecznie daj znać w komentarzu, jak Twoje wrażenia!
Jeśli wycieczka na Sycylię i Etnę jeszcze przed Tobą, to mogę Ci tylko pozazdrościć. Sama chętnie wróciłabym tam jeszcze raz… Kto wie, może tym razem zdecydowałabym się na podróż na sam szczyt?