Bycie pilotem wycieczek często kojarzy się z nieustannym podróżowaniem, życiem na walizkach, poznawaniem nowych ludzi i kolorową flagą, za którą dzielnie podąża grupa turystów. Dla nas – pilotów, to coś więcej niż tylko praca – to pasja i sposób na życie. Teraz, kiedy podróżowanie jest w zasadzie niemożliwe tęsknimy za nią jeszcze bardziej niż zwykle. Tęsknimy za ulubionymi krajobrazami, za smakami i zapachami, które przywodzą na myśl doskonale znane nam miejsca, za dzieleniem się wiedzą, a także za „naszymi” turystami, którzy sprawiają, że każda podróż, jaką odbywamy staje się jedyna i niepowtarzalna.
Na co dzień jesteśmy bardzo aktywni, dużo mówimy i z pewnością niejeden z nas mógłby napisać książkę poświęconą tematyce turystyki. Postanowiliśmy więc nie przyglądać się biernie tej sytuacji i przenieść swoją aktywność do świata wirtualnego. Często pytacie nas gdzie spędzamy swoje prywatne wakacje. Uchylamy więc rąbka tajemnicy…
Damian:
Z Itaką pracuję już od 15 lat. Jestem pilotem wycieczek oraz licencjonowanym przewodnikiem w Republice San Marino. W pracy udało mi się połączyć sposób na życie z pasją. Moja przygoda z turystyką rozpoczęła się od Włoch, w których zakochałem się od pierwszego wejrzenia. I tu z biegiem lat ta miłość została wystawiona na ciężką próbę, a serce zostało rozerwane na dwa, a nawet trzy kawałki. To właśnie niesamowita Islandia, którą pilotuję od ośmiu lat i magiczne Bali doprowadziły do tych zawirowań sercowych. „Kraina ognia i lodu” wycisza, bawi oczy co chwilę zmieniającym się krajobrazem, a fantazję pobudzają niezliczone opowieści ludowe oraz sagi. Można odnieść wrażenie, że elfy spoglądają na nas z ukrycia, a trolle zamienione w skały pozostają niemym świadkiem zamierzchłych czasów. Na Bali zaś odnajduję spokój duchowy i tam czasami wybieram się prywatnie. I nie chodzi tu o plaże czy kuchnię, ale mistycyzm i magię tej wyspy, które urzekły mnie od pierwszej wizyty. Im bardziej zagłębiam się w zakamarki wyspy, tym bardziej zdobywa ona moje serce, a „Bali na Jawie” jest niczym marzenie senne. Zapraszam do wspólnego odkrywania Islandii oraz Bali i… do zobaczenia na szlaku.
Agnieszka:
Pilotuję wycieczki od kilkunastu lat. Moje kierunki to głównie daleka Azja i troszkę Afryki. Moja miłość to Indie. Jeszcze niedawno wyznawałam filozofię „im dalej, tym lepiej” – w ten sposób dotarłam aż do Nowej Zelandii. To absolutnie słuszne podejście do podroży, ale ostatnio pociąga mnie to, co bliższe. A prawdziwy podróżnik musi słuchać głosu serca. Odkrywam więc Europę: małe miasteczka Italii, greckie wyspy i wracam do młodzieńczych fascynacji tajemniczą Rumunią. Niesamowita egzotyka tuż za rogiem. Lubię też city breaki – szybkie wypady do europejskich miast. Bo kto powiedział, że podróże muszą być długie? Ostatnie wakacje spędziłam w Egipcie. Wszyscy tam już byli, a ja, jak dotąd, nie. Poleciałam pełna obaw, że przereklamowane, komercyjne i… przeżyłam pozytywny podróżniczy szok! Egipt to niesamowity kraj! Jak mogłam aż dotąd żyć bez Egiptu? Jedno jest pewne – na pewno tam wrócę!
Magdalena:
„Proszę Państwa – wsiadamy!”. Ponad 30 lat temu te słowa mnie zaczarowały. Wypowiedziała je moja kochana ciocia – pilot wycieczek, a ja, mając wtedy ok. 13 lat, stanęłam jak wryta z otwartą buzią z zachwytu nad magią jej słów, które po wypowiedzeniu pięknym, ciepłym głosem sprawiły, że grupa posłusznie zaczęła wchodzić do autokaru. Postanowiłam wtedy, że ja też kiedyś będę tak mówić. Zaraz po ukończeniu 18 lat byłam wprowadzana przez ciocię w tajniki pilotowania. Były to czasy, kiedy na rynku istniały tylko biura państwowe, a podróżowanie było mocno ograniczone. Pomimo tego były to dla mnie piękne czasy. Dziś mogę o sobie powiedzieć, że jestem pilotem z dłuuugim stażem. Wychowana w świecie arabskim, muzułmańskim (ZEA, Kuwejt, Libia, Syria) postanowiłam w swojej pracy pilota, że ten obszar będzie moją „specjalizacją”. Zaś wakacje spędzam w Grecji, na ukochanym Korfu. Cudowna wyspa z wieloma pięknymi miejscami, zatoczkami i duchem Księżnej Sisi. Cisza, spokój, Morze Jońskie i piękno pozostawione po Wenecjanach – tam jest obłędnie!
Kamila:
Mam to szczęście, że moją pracę pilota dzielę między kilka kontynentów, ale jest jedno małe, niepozorne miejsce na skrzyżowaniu szlaków, dla którego mam specjalne miejsce w sercu… To Wyspy Zielonego Przylądka, gdzie przez ostatnie 3 lata pilotowałam mnóstwo grup i gdzie sama wracam podczas mojego urlopu, by jeszcze lepiej je poznać. Cabo Verde jest fascynujące pod wieloma względami, a kluczem do opisania tego archipelagu jest jego różnorodność. Doceniam je za piękne szerokie plaże oblane turkusową wodą (na Sal), strzeliste góry i ogrom tras trekkingowych (na Santo Antao i Santiago), czy kolonialną atmosferę dawnego portugalskiego miasta (Mindelo i Sao Filipe). Niesamowity klimat wyspy zawdzięczają jednak przede wszystkim swoim mieszkańcom. Kabowerdyjczycy swoim stylem życia w rytmie „no stress” pokazują jak zwolnić w rozpędzonym świecie i doceniać małe chwile. Poza tym są świetnymi muzykami i tancerzami, więc wyjście do pierwszej lepszej knajpy z muzyką na żywo będzie dla każdego niezapomnianym przeżyciem. Ostatnie tygodnie wykorzystuję na naukę kreolskiego, języka mieszkańców Cabo Verde. Poza tym pogłębiam znajomość tamtejszej muzyki i uczestniczę w spotkaniach online poświęconych historii i kulturze wysp. To bardzo kreatywny czas, podczas którego dowiedziałam się wielu nowych rzeczy. Nie mogę się doczekać, aż podzielę się tymi informacjami z kolejnymi grupami, którym będę pokazywać Cabo Verde!
Karolina:
Od 10 lat zabieram turystów w podróże najczęściej do Grecji i Ameryki Łacińskiej, a w swoim czasie wolnym jeżdżę… nadal do Grecji. I to z uporem maniaka! Moja przygoda z Grecją zaczęła się jak byłam jeszcze dzieckiem, kiedy to rodzice zabrali mnie na wakacje na wyspę Rodos. Wracając z wakacji, uparłam się, że znowu chcę tam polecieć. Do znudzenia męczyłam rodziców pytaniami „kiedy wrócimy do Grecji?” albo „dlaczego zamiast pani od angielskiego nie może do mnie przychodzić pani od greckiego?”. Rodzice myśleli, że te reakcje były u mnie chwilowe, ale dziś wiedzą, że ta Grecja nigdy mi już z głowy nie wyszła. Tak to już jest, że jak raz się znajdziesz w Grecji, to nie ma odwrotu – będziesz tam wracać, odkrywając coraz to ciekawsze miejsca i nigdy ci się to nie znudzi. Bo Grecja to bajkowe wyspy, malownicze wioski, gościnność mieszkańców, pielęgnowane tradycje, pełna smaków kuchnia, ślady wielkich cywilizacji. Grecja ma wszystko to, czego potrzebuję: opalam się na Thassos wśród śnieżnobiałego marmuru skąpanego w jaskrawym słońcu, piję frappé nad kalderą Santorini, pływam na Skiathos jak w filmie „Mamma Mía”, sączę likier z kumkwatów w „małej Wenecji” — stolicy Korfu, słucham opowieści z dziada pradziada o wyspie Lesbos popijając elliniko z mieszkańcami domów rzeźbionych przez wędrownych kamieniarzy, uczę się tańców w korowodach podczas tradycyjnych zabaw na Krecie. Uwielbiam też zwiedzać zabytki. Kocham powracać do Salonik, a stamtąd co jakiś czas jadę do Verginy – miejsca odkrycia grobowców wielkiej Dynastii Macedońskiej, żeby po raz kolejny wejść do grobowca Filipa II Macedońskiego – to moje ulubione miejsce archeologiczne. Ogromną satysfakcję i radość daje mi to, że mogę się potem swoimi przeżyciami dzielić z moimi turystami.
Małgorzata:
„Kiedy załapiesz bakcyla podróżowania, nie ma na to żadnego lekarstwa”. To fakt. Zawodowo podróżuję z Itaką już od 10 lat. W tym miały miejsce wyjazdy bliższe, europejskie i dalsze – azjatyckie, afrykańskie, karaibskie. Podróż jest wspaniała, a ta wakacyjna tym bardziej. W prywatnych wojażach realizuję trasy z „mapy marzeń”. Przyroda, natura- to jest to, co cieszy mnie najbardziej. Ostatnio odkryłam Argentynę, a w niej Patagonię. Jest jednak taki zakątek na ziemi, do którego wracam przy każdej okazji prywatnie, jak również zawodowo – Wyspy Kanaryjskie. Ile wysp tyle światów. Nie sposób się tam nudzić. Za każdym razem odnajduję coś nowego. Fascynująca przyroda, lokalne wioski, smaczna kuchnia, przyjaźni mieszkańcy i wspaniała pogoda.
Weronika:
„Lepiej spróbować, niż żałować, że się nie miało odwagi” – te słowa powiedziałam sobie 11 lat temu, gdy leciałam na moją pierwszą objazdówkę po Turcji. Był to dla mnie skok na głęboką wodę, ale w świecie turystyki i ,,w byciu w drodze” odnalazłam się jak ryba w wodzie i do tej pory nie żałuję. Uwielbiam swoją pracę, od tamtego czasu pokazywałam ludziom świat w Turcji, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, na Kubie oraz Cyprze. To właśnie na Cyprze znalazłam wszystko, co kocham i od czasu, kiedy na stałe współpracuję z Itaką, jest to mój drugi dom. Na stosunkowo niewielkim obszarze (mimo że Cypr to jedna z większych wysp basenu Morza Śródziemnego) łączą się dwie interesujące kultury, a to wszystko pod ,,patronatem” Afrodyty, której wyspa zawdzięcza atmosferę miłości i wyjątkowej kobiecej energii. Idealne wakacje dla mnie? Cypr poza sezonem letnim oraz każde duże miasto europejskie, w którym mnie jeszcze nie było! Uwielbiam snuć się bez presji czasu, słuchając tylko swojej intuicji gdzie pójść, co zobaczyć i gdzie dobrze zjeść.
Maria:
Zawodowo pilotuję wycieczki od 16 lat (aż tyle?!) do Włoch. I tak, wciąż są miejsca we Włoszech, których nie znam i takie, do których wracam jak do domu i nigdy nie mam ich dość. Może dlatego za każdym razem, gdy zastanawiam się, gdzie spędzić wakacje – na egzotycznej plaży w rajskim zakątku, agroturystyce w Polsce, czy może w jakimś europejskim mieście bogatym w zabytki i muzea – zawsze wygrywają Włochy? A dokładnie południe Włoch. Dlaczego? Bo tam jest wszystko to, czego potrzebuję do odpoczynku, a zdecydowanie najwięcej jest tego na Sycylii – rajskie plaże, bezludne krańce świata, zabytki, muzea i mnóstwo pysznego jedzenia. Mogę godzinami siedzieć na plaży i słuchać szumu morza, włóczyć się po zaułkach Palermo, na śniadanie jeść lody w słodkiej bułce, a na obiad caponatę. Tak, Sycylia to cudowne miejsce na wakacje.
Adrianna:
Gdzie spędzam wakacje i dlaczego właśnie tam? Hmmm. Dawno nikt nie zadał mi takiego prostego pytania, które jednocześnie tak bardzo zmusiło mnie do przemyśleń. Prywatnie jestem osobą dość spontaniczną i lubiącą zmiany, zatem najchętniej spędzam wakacje w miejscach, w których jeszcze nie byłam. Z uwagi na to, że pracuję jako pilot wycieczek, a są to ludzie wyjątkowo ciekawi świata, na mojej liście znajduje się każdy kraj świata. Zawsze też powtarzano mi, by robić to, co się lubi. Jestem szczęściarą, że mogę spełniać swoje pasje podczas pracy, którą niezmiernie lubię. Do tego wszystkiego zdążyłam zakochać się w kilku krajach, choć szczególne miejsce w sercu ma Norwegia. Kraj wyjątkowo długi, natomiast gdy już wsiądę w pojazd, który umożliwia mi przemieszczanie się po nim, to rozsiadam się wygodnie i chłonę wszystko co norweskie. Uwielbiam delektować się krajobrazami, w międzyczasie czytając reportaże. Uwielbiam rozmawiać z Norwegami, choć zabawne bywają moje próby podjęcia się rozmowy w ichniejszym języku. Uwielbiam chodzić ścieżkami, które wcale nie są oczywistymi szlakami. Uwielbiam po prostu tam być. W tym roku chciałam spełnić swoje kolejne marzenie, czyli wejść na Trolltungę i czas pokaże, czy uda się to zrealizować. Norwegia mnie hipnotyzuje i oczarowuje. Nieważne, czy jestem tam w pracy, czy prywatnie, czy sama, z rodziną czy z grupą, nieważna jest pora roku. Zawsze czuję się tam na tyle swojsko, by z łatwością rozkochać się w niej jeszcze bardziej, a współdzielenie się przemyśleniami i uczuciami z towarzyszami jest jeszcze fajniejsze.
Monika:
„Ty to masz dobrze, cały czas masz wakacje” – te słowa działały na mnie zwykle jak płachta na byka. Jednak po chwili namysłu stwierdzam, że muszę temu przytaknąć. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że Portugalia jest miejscem mojej pracy, jak i miejscem, do którego wracam, kiedy tylko zdarzy się chwila wolnego czasu? Niewielki kraj na skraju Europy oparty o ocean, z prostą kuchnią i doskonałym winem, najbardziej łagodnymi i pogodnymi ludźmi jakich znam, regionami, które są tak różnorodne, że przemierzając je, ma się wrażenie, jakby było się już w innym kraju. Portugalia to moja miłość absolutna. Kocham zimny Atlantyk i jego szerokie piaszczyste plaże, zapach suszonego dorsza, widok odpadających z elewacji azulejos i dźwięk melancholijnej muzyki fado, niosącej się wieczorami po ulicach. Portugalia porwała mnie swoją prostotą, pięknem i prawdziwością. Doceniam każdy spędzony tam moment i wracam wciąż po więcej.
To nie koniec naszych opowieści! Teraz – ze względu na sytuację – nie możemy oprowadzić Was po miejscach bliskich naszym sercom, ale możemy przenieść się tam „wirtualnie”, dzięki artykułom na blogu! Już niedługo pojawią się nasze kolejne wpisy oraz nowy cykl „Pilot radzi…”. Mamy nadzieję, że teraz tu – na blogu – będziemy widywać się z Wami regularnie. Jest coś, o czym szczególnie chcielibyście przeczytać? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! I nie zapomnijcie napisać jakie jest Wasze ulubione, wakacyjne miejsce na mapie świata!
Do zobaczenia na blogu!
Piloci ITAKI