Fantastyczna podróż to taka, z której przywieziemy walizkę pełną pięknych zdjęć, wspaniałych wspomnień i nowych doświadczeń, także tych kulinarnych. Dziś zabieram Cię w smakowitą podróż po Albanii. Dowiesz się z niej czego warto spróbować w tym kraju, czym jest kabuni, burek i tavaleo. Dowiesz się też, gdzie można zjeść najlepsze małże, a gdzie wpaść na albańską kawę. Ta kulinarna podróż będzie subiektywna i wybiórcza, jednakże oparta na ponad 15 latach doświadczeń w tym zakątku Europy.
Na kuchnię albańską ogromny wpływ miała wielowiekowa okupacja turecka, ale to co w niej najważniejsze, to bałkańskie przekonanie, że „dobre, bo domowe”. Albańskie smakołyki bazują na domowych produktach – soczystych i słodkich owocach, świeżych warzywach, domowych serach. Raj dla podniebienia! Suche, gorące lata i tradycyjne rolnictwo sprawiają, że już te podstawowe produkty same w sobie są wyśmienite. Jeśli w kuchni pojawi się mięso, to często jest to jagnięcina z górskiego naturalnego chowu. Wypada na samym początku poinformować, że ta część Europy nie jest rajem dla wegetarian. Mięsa je się tu dużo i przy każdym prawie posiłku.
Tavaleo w Kruji
Na początek więc danie mięsne – tavaleo. Koniecznie musisz spróbować go w Kruji (mieście nazywanym balkonem na Adriatyk) – najlepsze, jakiego dotychczas próbowałam w Albanii. Tavaleo to kawałki cielęciny w gęstym sosie, przygotowanym z trzech rodzajów sera, papryki oraz przypraw. Całość zapiekana jest w małych ceramicznych miseczkach. Uwaga, gorące! Przekładaj danie na talerz małymi porcjami, a w naczyniu cały czas będzie ciepłe. Najlepiej smakuje z chlebem lub sałatką ze świeżych warzyw.
Unikalne Kabuni
W tym samym miejscu koniecznie spróbuj unikalnego kabuni. To deser na bazie ryżu, z rodzynkami i orzeszkami. Do przygotowania tego smakołyku potrzebna jest niewielka ilość mięsa z… baraniej szyi. Jeśli lubisz nietypowe kulinarne doświadczenia, zanim opuścisz Kruję , musisz spróbować kabuni!
Burek
Jeśli przyjdzie Ci ochota na „coś na ząb”, doskonałą przekąską będzie burek, który podobno wywędrował z Albanii na teren całych Bałkanów. Jest to cienkie ciastko nadziewane serem, ziemniakami, szpinakiem lub mięsem. Najlepsze są te, z małych przydomowych piekarni, sprzedawane prosto z pieca. Do tego koniecznie jogurt. Burek możesz spróbować praktycznie wszędzie, od małych przydomowych piekarni po centrum stolicy.
Speca te mbushur w Beracie
Pod tą nazwą ukrywa się faszerowana papryka. Nadzienie może być kombinacją ryżu z warzywami lub mielonym mięsem. W podobnej wersji znajdziesz tu faszerowane bakłażany. Polecam skosztować ich w Beracie, na szczycie wzniesienia. Wewnątrz starej twierdzy jest kilka małych, domowych restauracji. Każdego dnia przygotowywane są tam świeże dania. Dodatkowym bonusem będzie wspaniały widok na zabytkową cześć miasta.
Qifqi
Typowe danie w Gjirokastra. To ryżowe kuleczki lub placuszki z dodatkiem sera i aromatycznych przypraw. Świetnie sprawdzą się jako przystawka przed daniem głównym.
Albańska oliwa z oliwek
Nieodłącznym elementem albańskiej kuchni jest oliwa z oliwek. Powinna być lokalna, a już najlepiej domowa, z lokalnej produkcji. Dodaje się jej praktycznie do wszystkiego, Albańczycy jedzą ją też z samym chlebem. Gaje oliwne porastają nie tylko wybrzeże, ale też centralną część kraju.
Owoce morza
Aby spróbować najlepszych albańskich owoców morza, musisz dojechać aż na południowy kraniec 400-kilometrowego wybrzeża, nad Jezioro Butrinti, gdzie od dawna hodowane są małże. Tutaj późną wiosną rozpoczyna się ich odłów. W czasie reżimu Hodży małże z Butrinti były przeznaczone tylko dla wybranych, dziś może ich skosztować każdy. Gdzie? Najlepszym miejscem będzie jedna z domowych restauracji w Ksamilu. Wybierz tą, która oferuje lokalne małże. Do świeżych owoców morza doskonale będą pasowały oliwa z oliwek i odrobina soku z cytryny. Dopełnieniem będzie widok na turkusowe Morze Jońskie z zamykającą panoramę wyspą Korfu.
Bałkańska kawa
Po obfitym posiłku zwykle zaczynasz rozglądać się za czymś do picia? Królową bałkańskich napojów jest kawa, Albania nie stanowi w tej kwestii wyjątku. Gdziekolwiek się znajdziesz, zobaczysz kawiarnie, kawiarenki, cukiernie. Poranek rozpoczyna się od kawy. Zwróć uwagę na małe palarnie kawy, które znajdziesz przy okazji zwiedzania. Na przykład w Beracie czy Gjirokastrze, zapach świeżo palonej kawy poprowadzi cię prosto do celu. Stare młynki, doświadczeni sprzedawcy. Kawa na miejscu jest mielona i sprzedawana w małych ilościach. Tu możesz nabyć oryginalną pamiątkę kulinarną, a sam napój zamówić w najbliższej kawiarence, byle by był podany w małej filiżance. Gorąca kawa będzie serwowana ze specjalnego tygielka, w którym była gotowana. Tak, gotowana a nie zalewana wrzątkiem.
Cai male
Napar z aromatycznej rośliny gojnika lub inaczej szałwii libańskiej w Albanii jest nazywany çaj male czyli herbatą górską. Zalet tego napoju nie sposób wyliczyć – dodaje energii, zaspokaja pragnienie i ma pozytywny wpływ na cały organizm. Spróbować jej można w wielu miejscach, kupić w większości sklepów. Ja kupuję ją najczęściej u „przydrożnych sprzedawców”, którzy suszone kwiaty gojnika pozyskują prosto z górskich terenów kraju. Najlepszymi miejscami będzie Berat i Gjirokastra oraz trasa wzdłuż wybrzeża Morza Jońskiego, od Sarandy do Vlory. Tu góry są blisko, a zioła przynoszone są z czystych ekologicznie terenów.
Trilece
Na zakończenie kulinarnej podróży coś na słodko. Przepis jest prosty – siadamy w jednej z uroczych kawiarenek, może to być w Gjirokastrze i zamawiamy trilece. To delikatne, lekkie ciasto, zatopione w słodkim mlecznym syropie, na wierzchu polane karmelem. Rozpływa się w ustach!
Albańskie wino i brandy Skandberga
Idealnym dopełnieniem słodkiego trilece będzie lampka lokalnego wina. Najbardziej znany region winiarski to Berat, stąd pochodzą trunki rodzinnej winiarni Çobo. Trzymając się zasady „domowe = najlepsze”, warto próbować lokalnych produktów. Pytaj więc w restauracjach i kawiarniach o domowe wino.
Toast wznieśmy słynnym, produkowanym z winogron, brandy Skanderbega (Skënderbeu). Produkowany od 1967 roku trunek, w czasach zimnej wojny był jednym z najpopularniejszych towarów eksportowych w krajach bloku wschodniego. Dziś nadal jest nieodłączną wizytówką kraju.
Gëzuar!
Na zdrowie!
I do zobaczenia w Albanii 🙂